Szkoła florystyczna, warsztaty, kursy i szkolenia… on-line czy stacjonarne?

Od razu powiem i myślę, że spora część z Was się ze mną teraz zgodzi (a może wcale nie?), że stacjonarna forma jest o niebo lepsza niż zdalna (przed ekranem monitora, telefonu, tabletu). Będzie mi miło, jeśli pod tym wpisem zostawicie komentarz, w ten sposób dając mi znać jaki rodzaj zdobywania wiedzy teoretycznej i praktycznej jest dla Was lepszy?

Żeby było jasne, skupiamy się wyłącznie na florystyce a nie na innych dziedzinach typu nauka języków obcych, tu myślę, że zdania byłyby bardzo podzielone.

Uzasadnię dlaczego jestem zwolennikiem nauki w tradycyjnej formie, a przynajmniej jeśli chodzi o bukieciarstwo, sztukę tworzenia wianków, stroików etc. Sama teoria może być przedstawiona w różny sposób, nawet w postaci materiałów drukowanych, filmików edukacyjnych, prezentacji, nagrań audio natomiast jeśli chodzi o praktykę a co za tym idzie – technikę, sztukę wyrobienia pewnych umiejętności to tutaj będę twardo upierać się przy nauce w trybie stacjonarnym. Korzystałam zarówno z jednej jak i z drugiej opcji. Jako ciekawostkę powiem, że na studiach napisałam pracę magisterską na temat kursów metodą e-learning – zalet i wad, dzięki czemu szerzej zgłębiłam wiedzę dotyczącą tego typu nauki.

Zalety (nauka stacjonarna):

– mała grupa osób uczących się, co daje szkolącemu możliwość podejścia do każdego i pokazania np. jak odpowiednio stworzyć bukiet skrętolegle i przy okazji korygowania błędów na bieżąco,

– możliwość obcowania z innymi uczestnikami, zawieranie ciekawych znajomości, pozyskiwanie cennych kontaktów,

– przygotowując np. wianek mamy możliwość skorzystania z dużej ilości materiałów (większy wybór niż gdyby taki zestaw nam przysłano) a po skończonej pracy możemy obejrzeć na żywo prace innych osób i przy okazji pochwalić się tym, co udało nam się stworzyć,

– dla wzrokowców większa szansa na skupienie uwagi na prowadzącym niż podczas nauki on-line i słuchaniu wykładu tak jak audiobooka,

– większa dyscyplina – jeśli już zapłaciłem i czeka na mnie grupa to idę, przy nauce on-line nierzadko w tle prowadzący tworzy np. bukiet a my uprawiamy w tym czasie tzw. multitasking (gotujemy obiad, robimy z dzieckiem lekcje, zamiatamy albo prasujemy) i przerabiamy kurs „po łebkach”,

– po zadaniu pytań prowadzący ma większą możliwość żeby odpowiedzieć, pokazać coś o co zapytaliśmy niż kiedy uczestnicy zadają pytania na czacie a szkolący nie nadąża nawet żeby odczytać wszystkie pytania a co dopiero na nie wyczerpująco odpowiedzieć,

– tworzy się więź pomiędzy kursantami, mogą oni sobie wzajemnie pomagać podczas nauki (zawiązać kokardę, przytrzymać coś itd.) często przegryzając małe co nieco w postaci czegoś słodkiego 🙂

Pamiętajcie. To moje subiektywne odczucia i zdanie na ten temat. Wybór należy do Was a często tryb życia, zasoby finansowe, czas jakim dysponujemy w tygodniu weryfikuje nasz wybór i wpływa na decyzję…

Zawsze możemy też sięgnąć po fachową literaturę ale o tym będzie inny wpis:)


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *