RowerLOVE


Napełniasz bidon wodą, ubierasz strój kolarski, kask (w końcu chronisz to, co najcenniejsze prawda?:), okulary przeciwsłoneczne. Wyznaczasz sobie cel i jedziesz. Widzisz to już oczami wyobraźni? …Czujesz się wolny, zrelaksowany, endorfiny uderzają do mózgu. Dookoła jest tyle rzeczy, które warto zobaczyć. Można wdychać zapach lasu, wody, zmęczyć się na trudnym terenie.

Jeśli o mnie chodzi, to zdecydowanie preferuję kolarstwo górskie, jazdę po trudnym terenie niż kolarzówkę. Trasy leśne, górskie, nadmorskie wydają mi ciekawsze niż prosta droga po asfalcie, gdzie nie dość, że jest większy ruch samochodowy, bardziej grzeje słońce, to jeszcze każdy się ściga, goniąc nie wiadomo za czym. Z drugiej strony nigdy nie miałam roweru szosowego, więc nie mogę zrobić prawdziwego, wiarygodnego porównania. Oceniam to wyłącznie na podstawie obserwacji. Kiedyś spróbowałam i nie do końca była to moja bajka. MTB, „szosa”, a może to i to? Tak samo jak mamy zwolenników kotów, psów ale posiadanie jednego zwierzęcia nie przeszkadza, żeby mieć i lubić też drugie. W tym przypadku im więcej, tym lepiej.

Niezaprzeczalnie – jazda rowerem ma same zalety. Jest rodzajem sportu a to od razu na plus dla naszego zdrowia. Poza tym nie wymaga użycia paliwa (inne zasady działania obowiązują przy użytkowaniu roweru elektrycznego). Jeśli mamy składany rowerem to można go łatwo przetransportować np. pociągiem nad morze. Z rowerem bez opcji złożenia może być już problem ponieważ tylko określona, ograniczona liczba rowerów może być przewieziona jednym pociągiem (chyba 5?). Jeśli regulaminowo jest to inna liczba, to proszę mi wybaczyć, nie pamiętam. Pamiętam natomiast kilka lat temu moją jazdę rowerem po Helu. Tam to dopiero poczułam wolność, wiatr we włosach i prawdziwą przygodę. Nad morzem w ogóle mamy bardzo ciekawe i przyjemne trasy dla fanów 2 kółek. Choćby droga z Jarosławca do Łeby. Jedziemy drogą rowerową ale wzdłuż plaży. Bardzo lubię takie połączenie. Zieleń, zapach morza, wiatr, słońce. Podczas jazdy samochodem już tego nie poczujemy (no chyba, że podróżujemy autem typu kabriolet). W przypadku ulewy uznajmy, że tego fragmentu wypowiedzi nie było:))) Tak czy inaczej, przy sprzyjających wiatrach, a już na pewno dla celów zdrowotnych, polecam jednak wybrać rower. Poza tym jest bardziej ekonomiczny niż samochód.

oppo_0

„To bez znaczenia czy świeci słońce, czy pada deszcz. Gdy jadę na rowerze jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.” (Mark Cavendish)

W przypadku jazdy po trudnym, wymagającym terenie czy to górskim, leśnym czy innym, który wymaga większego wysiłku, umiejętności i kondycji fizycznej, dobrze jest mieć obok siebie doświadczonego partnera. Taka osoba doradzi nam w momencie kryzysu, pomoże zmienić koło albo założyć łańcuch, kiedy sami nie do końca mamy o tym pojęcie. Ja już potrafię ale i tak w trudnych warunkach wolę jeździć wtedy w towarzystwie. Taka osoba zawsze, w razie potrzeby doda nam otuchy, zmotywuje, rozśmieszy albo będzie cierpieć z nami w trakcie kolejnego, zabójczego podjazdu:) Jeśli chcecie dopiero rozpocząć przygodę z rowerem, to może nie jestem specjalistką, ale odkąd pamiętam jeżdżę na rowerze i mogę podzielić się kilkoma radami. Poniżej to, o czym warto pamiętać i co się może sprawdzić i przydać:

  • zawsze miej przy sobie trochę drobnych na coś do picia, kiedy wypijesz całą swoją wodę z bidonu (nie każdy ma zegarek z możliwością dokonywania płatności czy telefon, z którego będzie potrafił zapłacić za lody,
  • warto wyposażyć rower w pompkę rowerową, zapasową dętkę czy mleczko do opon rowerowych (o ile mamy opony, przy których można zastosować takie rozwiązanie w razie gdyby zeszło nam powietrze z koła),
  • chroń skórę kremem z wysokim filtrem UV w czasie słonecznych dni i wysokich temperatur,
  • nie zapominaj o kasku, oświetleniu rowerowym, dobrych hamulcach,
  • nie polecam jazdy w słuchawkach bo możesz nie usłyszeć tego, co się dzieje na drodze,
  • dobrze jest mieć lusterko przy kierownicy, zawsze to dodatkowa para oczu,
  • nie łam przepisów i pamiętaj, aby sygnalizować ręką kiedy zamierzasz skręcić w prawo, w lewo,
  • dzwonek, wbrew pozorom, też się bardzo przydaje,
  • nawadniaj organizm,
  • ubieraj się stosownie do pogody, tak, żeby było Tobie wygodnie i nie za gorąco,
  • dostosuj prędkość do swoich możliwości i warunków pogodowych, pod wiatr jedzie się zdecydowanie wolniej 🙂

Z kolei jeśli po pracy, albo w weekend potrzebuję przewietrzyć głowę, spokojnie przemyśleć różne sprawy, wtedy zdecydowanie preferuję jazdę solo. Jazda na rowerze jest dla mnie formą medytacji, którą uwielbiam. Nie chodzi wtedy o ilość przejechanych kilometrów, o prędkość czy o towarzystwo (poza własnym) ale o czas dla siebie, dla swoich myśli. Przy okazji, w otoczeniu pięknej przyrody i zjawiskowych zachodów słońca, nabieram dystansu do rzeczy, które mnie w jakiś sposób męczą, niepokoją albo nie potrafię ich przetrawić. Kiedy pokonuję moją ulubioną trasę, bardzo często zdarza mi się rozmawiać z Bogiem, dziękując za to co mam i kim jestem.

„Rower to wolniejsze odkrywanie, głębsze poznawanie, wolność wyboru, niezależność, samowystarczalność. Rower prowadzi cię do miejsc, o których nie wiedziało się, że istnieją, pomaga przeżyć chwile, o których nie myślało się, że mogą się wydarzyć. Nieplanowane, ulotne jak kurz nieprzebytych jeszcze dróg. Gdyby nie rower, umknęłyby niezauważone, przejechane, migawkowo dostrzeżone z okna pędzącego autobusu albo jeepa. Bo są takie chwile, obrazy i spotkania, które zdarzają się tylko gdzieś pomiędzy, a rower pozwala im zaistnieć.”

Piotr StrzeżyszCampa w sakwach, czyli rowerem na Dach Świata

A Wy lubicie jazdę na rowerze? Wolicie MTB, miejski czy szosowy? Chętnie poznam Wasze typy i uzasadnienie dlaczego ten a nie inny. To co? Byle do przodu!


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *