
Przy pożegnaniu i powitaniu nawet martwe przedmioty nabierają takiej wagi, jak gdyby posiadały duszę i uczestniczyły w doli ludzkiej.



Ostatnio wspominałam, że jestem sentymentalna. Lubię otaczać się przedmiotami, które dostałam od kogoś, kto wiele dla mnie znaczył a już go ze mną nie ma – np. od mojej babci. Jeśli w prezencie otrzymałam coś, co wiem, że zostało wykonane przez tą osobę własnoręcznie, to tym bardziej to doceniam i znajduję dla takich przedmiotów odpowiednie miejsce. Nie, wcale nie w kartonie ze starociami. Sama robię wianki, nierzadko z zamiarem podarowania komuś zamiast kwiatka, albo po prostu żeby przypominały mu o mnie, ilekroć spojrzy na to roślinne rękodzieło od wianczarki. Mam nadzieję, że wiszą później na drzwiach, a nie leżą zakurzone na strychu.
Moja rodzina ma bliskich znajomych, którzy od wielu lat mieszkają w Berlinie. Pamiętam, że nie licząc wizyt u nich, jako nastolatka lubiłam z tatą jeździć na Flohmarkt. Tam tata kupił mi tam pierwsze Martensy, żółte. Traktowałam je jako glany. Zdjęcia niestety już nie posiadam.
Kiedyś jeździło się po meble z drugiej ręki do Czacza. Po dziś dzień mam kosz piknikowy, który tam kupiłam, piękny drewniany stolik barowy i wazony w różnych kolorach. Niestety Czacz jako giełda staroci odchodzi powoli do lamusa, a prym wiodą giełdy w większych miastach, przede wszystkim na Śląsku. Wiecie, że Dzień Staroci przypada na 2 marca?



Meble, które do mnie trafiły z domu rodzinnego bo okazały się tam zbędne, otrzymują u mnie drugie życie ale o tym napiszę za chwilę. Wiele razy zdarzyło mi się też wyszperać jakieś perełki na OLX, w outlecie, na stoiskach z antykami albo na grupach w mediach społecznościowych. Coś, co w jakiś sposób przykuło moją uwagę do tego stopnia, że poczułam, że muszę to mieć, jest ze mną do dziś. W takich przypadkach nie ma miejsca na kierowanie się impulsem, bo była przecena czy ktoś mi to wcześniej polecił, zareklamował. Tego typu przedmioty występują najczęściej w jednym egzemplarzu i z góry wiadomo, że już się tego nie nigdzie nie kupi. Uwielbiam to uczucie, kiedy wewnętrznie już wiem, że ta rzecz, którą właśnie upolowałam, jest moja i mogę pokazać ją bliskim jako trofeum. Kupując takie unikaty kieruję się kolorem, kształtem, oryginalnością. Nie ma znaczenia, czy jest to podróbka czy znana marka, tylko czy jest to rzecz nietuzinkowa i piękna (w moim odczuciu). Mam piękny żółty kredens, który odświeżyłam malując takim samym kolorem farby jakiego użyła poprzednia właścicielka, która mi go sprzedała. Jak już zdążyliście zauważyć, lubię fotografię, sztukę (głównie Fridy Kahlo, Salvadora Dali, Andy’ego Warhola, Claude’a Moneta). Inspiracja tymi artystami, również pomaga mi w wyborze przedmiotów.




Wracając do drugiego życia mebli to na tyle, na ile potrafię albo z pomocą kogoś bardziej doświadczonego, kto bez problemu obsłuży np. maszynę co cięcia płytek, próbuję je odnowić. Szlifuję, zmieniam ich kolor, zmieniam tapicerkę, nakładam płytki na zniszczony, drewniany blat stołu. Tak było w przypadku okrągłego stolika. Wiele lat stał na działce u dziadków. Z niektórymi meblami jest trudno bo brak mi wiedzy i umiejętności, a czasem i odpowiednich narzędzi, żeby obić fotel z czasów PRL. Już dwa razy poległam przy czymś takim.








Obecnie na rynku są kursy odnawiania mebli, napisano też mnóstwo książek na ten temat. W Internecie znajdziemy strony, poświęcone renowacji mebli. Na taki kurs najczęściej przychodzi się ze swoim meblem, który chcemy odnowić a później zabieramy taki odrestaurowany przedmiot do domu. Nie są to tanie szkolenia ale bardzo wartościowe i przydatne dla początkujących rzemieślników. Szlifowanie drewna jest dla mnie bardzo relaksującym i ulubionym etapem odnawiania mebla. Niestety robi się przy tym duży bałagan ale na szczęście mam warunki, żeby to robić na zewnątrz, na powietrzu, w miejscu, gdzie nie muszę się martwić o pył i wióry. Zmieniam wygląd niektórych przedmiotów z tego względu, że w stanie, w jakim do mnie trafiły, nie pasują wizualnie do wnętrza mojego domu ze względu na kolor albo nie taki styl, jaki lubię. Czy zdarzało Wam się odnawiać jakiś mebel, który normalnie wylądowałby na śmietniku? Lubicie pamiątki po dziadkach, stare przedmioty albo ogólnie – rzeczy z drugiej ręki?









Przy okazji mam taki pomysł. Jeśli jest jakiś temat, który byście chcieli żebym podjęła na blogu, opisała ze swojego punktu widzenia albo chcecie poznać moje zdanie na jakiś temat – to zachęcam do pisania do mnie korzystając z formularza pod adresem https://wianczarka.pl/kontakt/
Dodaj komentarz