Odliczanie… Czas start!

Święta to nie stół i ozdoby, a ludzie z ich uśmiechami i ciepłymi spojrzeniami. Ludzie są w święta najważniejsi.

Sylwia Trojanowska, „Wigilijna przystań”

Czy jest tak, jak w powyższym cytacie? Zobaczymy…

Temperatura spada poniżej 0 stopni a za oknem dostrzegam pierwszy padający śnieg. Ozdoby świąteczne w witrynach sklepowych, jarmarki bożonarodzeniowe na rynkach dużych miast i odwieczne dylematy – co komu podarować na Święta? To co moi Drodzy – odliczanie do 24.12 czas start! Ile jedzenia przygotować? Kto przyjdzie na Wigilię? Czy wystarczy słodkiego? Ile ryb zamówić? O Black Friday i zalewającej nas fali „przecen” nie sposób zapomnieć. Ulegamy reklamom, promocjom, wyprzedażom. Pod wpływem chwili po prostu kupujemy, nie zdając sobie często sprawy, że cena została np. zawyżona celowo, a później specjalnie „dla nas” obniżona. Tymczasem my czujemy satysfakcję i dumę wierząc, że była to okazja roku i akurat nam udało się kupić w świetnej cenie.

14 grudnia 2024 r. jadę na jarmark do Gdańska i pewnie podzielę się z Wami wrażeniami po powrocie. Na pewno przywiozę zdjęcia. Już samo miasto bardzo mi się podoba (niezależnie od pory roku, więc w zimowej odsłonie i w klimacie świątecznym pewnie też mnie zachwyci. Moją nieodłączną tradycją, związaną z odliczaniem do Świąt, jest zakup kalendarza adwentowego (najczęściej kupuję taki z 24 rodzajami herbaty firmy Irving) i każdego dnia otwieram jedno okienko. Bardzo lubię pić herbatę a przy tej okazji mam do wyboru wiele smaków. Córce kupuję taki tradycyjny, z czekoladkami. Bardzo lubi i ma frajdę z tego, że codziennie jest coś innego w środku.

17 listopada 2024 koleżanka (właścicielka kwiaciarni) zabrała mnie na Franowo, gdzie odbywała się przez weekend Bożonarodzeniowa Gala Florystyczna. Poza kompozycjami zaprezentowanymi przez florystów, udało nam się kupić świetne ozdoby i rośliny do tworzenia dekoracji świątecznych. Taka tradycyjna forma robienia zakupów jest w tym przypadku o tyle dobra, że mam możliwość sprawdzenia danego produktu, koloru, faktury i nie kupuję kota w worku. Podpisuję się później pod moimi pracami, dlatego zależy mi na ich jakości i niepowtarzalnym wyglądzie. Na szczęście do Świąt jeszcze czas i mogę poświęcić na przygotowania więcej chwil niż w grudniu. Z tego, co zauważyłam podczas Gali Bożonarodzeniowej, to w tym roku jeszcze bardziej idziemy w stronę natury, minimalizmu, niż w 2023 roku. Dominuje zieleń, brąz i im mniej tym lepiej. Jest wielu zwolenników takich naturalnych wieńców, stroików, ale nie brakuje też tych, którzy jednak kochają tradycyjne kolory Świąt – czerwień, złoty, biel, srebro i światełka. Wszystko zależy od upodobań.

Dla mnie jest to czas niezwykły, ale zwariowany. Tak naprawdę chyba dopiero 24 grudnia, kiedy siadamy do wigilijnej wieczerzy, mogę odetchnąć i zacząć w ciszy cieszyć się Bożym Narodzeniem. Wcześniej muszę pamiętać o tysiącu różnych spraw a i tak wiele z nich mi umyka podczas tej przedświątecznej gorączki. Mimo, że uwielbiam tworzyć wianki, stroiki, to od początku grudnia odczuwam niepokój. W głowie kłębią mi się wtedy myśli, które wolałabym zepchnąć gdzieś na bok.

Weekend miałam pracowity. Nauczona doświadczeniem – tym razem wolałam pewne zapasy przygotować sobie wcześniej i móc spokojnie zająć się później samym tworzeniem ozdób. Zorganizowałam sobie plastry drewna do stroików, zieleń, żeby mieć z czego robić wieńce. Myślę, że do Świąt nie wystarczy mi taka ilość, jaką mam w tej chwili, ale do 6 grudnia jak najbardziej. Gałązki świerku, sosny, modrzewia, przechowuję na dworze z uwagi na niską temperaturę, która panuje na zewnątrz. Dzięki temu jest szansa, że dekoracje dotrwają do 24 grudnia, a na tym mi najbardziej zawsze zależy. Kolejny raz przekonałam się, że mój samochód to studnia bez dna i kiedy ładuję do niego materiał na wianki, to nigdy nie mam obaw czy wszystko do niego wejdzie i czy się zapakuję. Musi to bardzo zabawnie wyglądać, kiedy ktoś z boku przygląda się jak wyciągam kolejne kartony, skrzynki, narzędzia.

Poniżej wianki, które udało mi się zrobić (tak w klimacie świątecznym).

Powrócę jeszcze do tych prezentów. U mnie w domu od kilku lat praktykuje się metodę losowania jednej osoby z rodziny, której kupujemy coś pod choinkę. Mamy wyznaczoną kwotę minimalną i staramy się nie zmieniać reguł. Poza tym podarunkiem dla wylosowanego członka rodziny, co roku dodatkowo daję najbliższym kalendarz ze zdjęciami mojej córki, bo wiem, że to najlepszy prezent dla nich i najbardziej go docenią. Może tym razem dołączę też swoje zdjęcia? Kalendarz stanie się przez to bardziej atrakcyjny.

Chętnie poznam Wasze sposoby na przygotowanie się do Świąt. Macie jakieś sprawdzone i niezawodne rady – jak nie zwariować😉?

Ze swojego doświadczenia wiem, że pewne rzeczy, takie jak pieczenie pierników, powinno się zrobić odpowiednio wcześniej (2-3 tygodnie), żeby dobrze stwardniały do Bożego Narodzenia. Nie można jednak zapomnieć o tym, żeby schować je do puszki lub słoika i co najważniejsze, ukryć przed domownikami. Bez tego możemy być bardzo zdziwieni kiedy nadejdzie czas Świąt a na dnie same okruszki. Oczywiście zawsze możemy kupić gotowe, ale to nie to samo, co jeść te własnoręcznie ozdobione i przygotowane np. przez małych pomocników. Mam pewien pomysł (niespodziankę) związany z moją pasją i wydaje mi się, że byłoby to przy okazji ciekawe doświadczenie. Czy mi się uda to zrealizować? Zobaczymy wkrótce. Trzymajcie kciuki, żeby się powiodło.

Na zakończenie, w ramach podsumowania mały bonus. Poprosiłam bliską osobę, żeby podzieliła się ze mną i przy okazji z Wami tym, jak przygotowuje się do Świąt i czy gorączka przedświąteczna to mit czy też zauważa, że jest to okres nerwowy i pracowity?

„Przygotowania do Świąt to dla mnie zawsze czas intensywny, choć staram się, żeby nie przerodził się w totalny chaos. Wiele osób mówi o „gorączce przedświątecznej” i muszę przyznać, że w moim przypadku nie jest to mit. Jasne, staram się czerpać radość z tego okresu, ale jest sporo rzeczy do ogarnięcia, więc trochę stresu zawsze się pojawia. Zaczynam od planowania – prezentów, zakupów, a potem dochodzą do tego porządki, gotowanie i inne drobne sprawy. Chociaż wolę robić wszystko z wyprzedzeniem, nie da się ukryć, że tuż przed Świętami zawsze czegoś brakuje, coś trzeba dokupić, a na dodatek czas ucieka. Mimo że staram się nie dawać wciągnąć w ten wir nerwów, to jednak momentami czuję się przytłoczony – łączenie pracy, obowiązków domowych i chęci, by wszystko było dopięte na ostatni guzik, potrafi zająć sporo energii. Ale pomimo tego stresu, w Świętach chodzi o coś więcej. To czas spędzony z bliskimi, wspólne gotowanie, dekorowanie, a potem ta magia, która pojawia się przy wigilijnym stole. To sprawia, że mimo zmęczenia warto dać z siebie wszystko, bo te chwile są naprawdę wyjątkowe…”


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *