Wakacje mile widziane

Lada dzień Wielkanoc, o czym przypomina nam już nie tylko kalendarz i przepiękna aura za oknem (dziś 27 stopni – szok!), ale również wiosenne wystawy sklepowe, zajączki, kurczaki i jajka w oknach. Do tego baranki z masła, mazurki, babeczki do święconki. W ogrodach kwiaty są już w pełnym rozkwicie, a podczas spacerów widzę, że ludzie mają już pierwsze koszenie trawnika za sobą. Tata wczoraj też wspominał, że dziś ma zamiar skosić trawę po zimie. Z tego co wiem to przyciął już pędy winogron. Mnie akurat forsycja i bukszpan najbardziej przypominają o tym, że zbliża się to ważne dla mnie święto. Wczoraj po północy robiłam jeszcze stroiki na groby bliskich i w prezencie dla rodziców, taki do postawienia na stół. Wianków typowo wielkanocnych też zrobiłam kilka. Jeden tradycyjnie do pracy.

Ostatnio udało mi się kupić z drugiej ręki, bardzo fajne popiersie manekina i dwa shuttersy drewniane, które zamierzam wykorzystywać jako tło do zdjęć wianków. Miałam już okazje je wykorzystać, super są. Czegoś takiego szukałam, choć najbardziej będę się cieszyła kiedy znajdę stare drzwi:)

Święta, świętami, swoją drogą jakoś szybko zleciało. Mam wrażenie, że dopiero co witaliśmy Nowy Rok 2025 a tu już zaraz koniec roku szkolnego i wakacje! Właśnie, bo o nich chciałam napisać. Ostatnio przez natłok zadań, obowiązków, różnych wydarzeń, czuję, że potrzebuję odpoczynku i wyjazdu. Najlepiej gdzieś daleko. Przeboleję nawet to pakowanie walizek przed wyjazdem, czego szczerzę nie znoszę bo kosztuje mnie sporo stresu i prawie za każdym razem jestem niewyspana, wręcz nieprzytomna w dzień wylotu/wyjazdu. Dzieje się tak dlatego, że do późna wkładam ubrania do toreb, żeby za chwilę niektóre z nich wyciągnąć, komponuje zestawy kolorystycznie, aby wszystko do siebie pasowało. Czekam na taki odpoczynek, żeby przez tydzień nic nie musieć, posłuchać muzyki w słuchawkach, poczytać książkę, popływać, zjeść w spokoju obiad i móc delektować się jakimś nowym smakiem, np. kuchni śródziemnomorskiej.

Albo najlepiej, żeby wyjechać w góry, tam też lubię odpoczywać. Jak Bilbo Baggins z Drużyny Pierścienia przyznaję – „Tak. Czuję potrzebę wakacji, i to bardzo długich wakacji (…)

(…) Chcę znów zobaczyć góry, Gandalfie, góry! A potem chcę znaleźć jakieś miejsce, gdzie mógłbym odpocząć. Odpocząć w spokoju i w ciszy, z dala od tłumu krewniaków węszących dokoła mnie, bezpieczny od nieustannej procesji gości, urywających dzwonek u moich drzwi. Może znajdę miejsce, gdzie będę mógł skończyć swoją książkę. (…)

Władca Pierścieni – J. R. R. Tolkien

Mogę wtedy usiąść sobie na trawie, obserwować zwierzęta pasące się na polach, a sam widok szczytów, zmieniających kolory pod wpływem światła słonecznego, to dla mnie idealne połączenie. Wtedy osiągam stan mniej więcej taki, jak w utworze „Oprócz”, zespołu Golden Life:

(…) Oprócz błękitnego nieba
Nic mi dzisiaj nie potrzeba
Oprócz błękitnego nieba
Nic mi dzisiaj nie potrzeba…

Oprócz drogi szerokiej, oprócz góry wysokiej
Oprócz kawałka chleba, oprócz błękitu nieba
Oprócz błękitnego nieba
Nic mi dzisiaj nie potrzeba.

Prawdziwego relaksu trzeba się nauczyć, wypracować to, żeby przypominało formę medytacji – wyłączamy myślenie, oczywiście nie dosłownie, ale zostawiamy wszelkie zmartwienia, problemy za sobą i po prostu staramy się żyć tu i teraz, cieszyć się chwilą. Można wtedy słuchać dźwięków, karmić oczy widokami dookoła, albo je zamknąć chłonąc zapachy i zatopić się w błogiej ciszy.

Od lat marzy mi się takie wielkie okno w domu, z siedziskiem, na którym będę mogła usiąść z kubkiem herbaty, w ciepłych skarpetkach, a za szybą będzie widok na drzewa, jezioro lub na góry. Przedstawiam kilka zdjęć, żeby Wam nieco przybliżyć moją idealną wizję takiego wymarzonego miejsca.

Wierzę, że za jakiś czas przestanie to być jedynie marzeniem w mojej głowie, a uda mi się je w pełni zrealizować. Jak to się mówi – nie od razu Kraków zbudowano i od czegoś trzeba zacząć, więc póki co, szukam takiego miejsca na ziemi palcem po mapie. Będę mogła robić wianki na łonie natury, wieszać je na drzwiach, w oknach, na ścianach, zmieniając je w zależności od pory roku. W takim sielsko – wiejskim otoczeniu, wśród biegających zwierząt domowych, będę nagrywać dla Was filmiki, rolki, pisać posty a może nawet napiszę książkę: poradnik, albo rodzaj pamiętnika? Lubię pisać. Sprawia mi to przyjemność, jest dla mnie formą relaksu i sposobem wyrażenia myśli, emocji, a jeśli dodatkowo wiem, że mogę się tym podzielić z innym, którzy mają ochotę to czytać, wtedy tym bardziej chętnie tworzę kolejne treści. Kiedy teraz o tym piszę, mam przed oczami scenę z jednego z moich ukochanych filmów „To właśnie miłość”, gdzie pisarz Jamie Bennett, w tej roli Colin Firth, siedzi w domku nad jeziorem, pisze książkę na maszynie do pisania. Mniej więcej tak sobie wyobrażam otoczenie.

Marzenia, marzeniami, plany, planami, tymczasem trzeba myć okna, szykować potrawy świąteczne i znowu będzie „Nie dotykaj, bo to na Święta” a po Śmigusie Dyngusie „No zjedz, bo się zepsuje”:) Spacerujcie, gubcie kalorie w ulubiony dla Was sposób i wracajcie zdrowi po Wielkanocy.


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *