Wczoraj wieczorem, kiedy jak zwykle usiadłam z kubkiem ulubionej herbaty, pomyślałam o weekendzie. Zdecydowanie można go uznać za bardzo udany i owocny. Udało mi się dokonać niemożliwego czyli, jak to się mówi kolokwialnie, ogarnąć na działce cały mój bałagan, sprzątnąć, posegregować i ułożyć wszystkie materiały do tworzenia wianków, dekoracji, stroików i innych florystycznych cudów. Były one dosłownie wszędzie, może poza łazienką, tam jeszcze nie miały okazji zawitać.
Musicie wiedzieć, że tworzę na działce tylko w weekendy, kiedy mam więcej czasu i mogę poświęcić mojej pasji tyle godzin, ile bym chciała, tak żeby czerpać z tego przyjemność, uczyć się i eksperymentować. Wyjątkiem jest okres świąteczny, kiedy królują wieńce na drzwi, stoły, stroiki, dekoracje i chętnych do obdarowania jest bardzo wielu. Wtedy muszę działać pod presją czasu, niekiedy robiąc kilka wianków „na wczoraj” i właśnie w takie dni brakuje chwil na solidne sprzątanie. Możecie się domyślić jak wyglądał mój pokój, salon gdzie wykonuję swoje prace oraz inne pomieszczenia, w których mam suszki, kwiaty, sznurki, wstążki i inne skarby…Nawet określenie „artystyczny nieład”, które mimo, że bardzo lubię, nie będzie tutaj właściwe, prędzej Armageddon.
„Porządek trzeba robić, nieporządek robi się sam.” [Tadeusz Kotarbiński]
Tu przechodzimy do sedna tego wpisu, czyli do prezentu gwiazdkowego od mojego kochanego Dziadka. Regał (teoretycznie na zabawki) wyposażony w różnej wielkości kuwety okazał się strzałem w dziesiątkę i spełnił doskonale swoją funkcję. Nieskromnie powiem, że wcześniej sama go skręciłam. Brawo ja 💪 Po skończonych porządkach (oczywiście w nagrodę:) stworzyłam serce z kwiatów i kory ale o tym wkrótce…
Dodaj komentarz