W Boże Narodzenie wszystkie drogi prowadzą do domu
Marjorie Holmes


Święta, święta…i w zasadzie już mamy po świętach. Przed nami jeszcze Sylwester i Nowy Rok, ale to zupełnie coś innego niż Boże Narodzenie.

Nie pytam czy jesteście przejedzeni, zmęczeni przygotowaniami i bieganiem za prezentami, sprzątaniem domu, robieniem się na bóstwo itd. bo to pytania retoryczne. Tu wyjątków byłoby niewiele. Bardziej jestem ciekawa jak przeżyliście ten okres świąteczny? Dla wielu osób jest to czas nerwowy, niespokojny, a osobiście znam takich, którzy wręcz nie lubią świąt i wolą, żeby szybko minęły, by wróciły zwykłe dni i typowy rytm tygodnia. Smutne to, ale też zrozumiałe dla mnie. Nie chcę tego oceniać w żaden sposób, bo jak to ktoś powiedział: „Jeżeli nie potrafisz kogoś zrozumieć, załóż jego buty, przejdź jego drogę i spójrz jego oczami i wówczas dopiero wtedy dokonaj oceny”.


W moim przypadku, co mile mnie zaskoczyło, te święta były wyjątkowo spokojne, ciche i bez fajerwerków. Gotowanie, pieczenie, spacery. W gronie najbliższych mi osób, śpiewanie kolęd w Wigilię przy stole… To w zupełności mi wystarczyło, aby poczuć radość w sercu i pozostać w dobrym nastroju. Możliwość spotkania z rodziną, porozmawiania o codziennych sprawach, odwiedziny krewnych i czas przy herbacie, to najlepsza forma prezentu, którego nie zastąpią żadne, kupione w sklepach rzeczy. Jak to się mówi – w moim wieku, liczą się właśnie takie rzeczy.












Dla dzieci z kolei Boże Narodzenie to głównie prezenty i próba zobaczenia Gwiazdora, który przynosi te wszystkie cuda pod choinkę. Moja 9 letnia córka, w bardzo zabawny sposób, za wszelką cenę chciała w tym roku upolować tego brodatego Pana w czerwonym kubraku. Niejeden detektyw mógłby się od niej wiele nauczyć:)) Rozsypywanie mąki na podłodze, żeby zostawił ślady, monitorowanie choinki (nagrywanie telefonem komórkowym), nawet kiedy szła do toalety, chowanie babci dzwonka, aby czasem nie wykorzystała go do dzwonienia, udając Gwiazdora z prezentami. To nie wszystkie, ale takie najbardziej śmieszne przykłady z 24 grudnia 2024 roku w domu moich rodziców. A przy tym Halinka była bardzo poważna i wyraźnie przejęta. Jednak sytuacja wymknęła Jej się spod kontroli bo nie przewidziała, że rzuci On w pośpiechu prezenty balkonie. Zostawił jeszcze pendrive’a, na którym był film adresowany do Halinki. Piękna i wzruszająca pamiątka na całe życie.

Jest mnóstwo rzeczy, które przyniosły mi wiele dobrego, choć nie przyniosły mi żadnego zysku. Taką rzeczą są właśnie święta Bożego Narodzenia. Oczywiście, jest to czas hołdu i czci dla samego wydarzenia, ale dla mnie te święta to także miły czas dobroci, wybaczania i miłosierdzia.
Tego naprawdę chciałam i potrzebowałam, po tym maratonie, jaki miał miejsce pod koniec listopada i w grudniu, kiedy dwoiłam się i troiłam, wręcz stawałam na rzęsach, żeby dla nikogo nie zabrakło stroika czy wieńca na drzwiach. Mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałam i nikogo nie zawiodłam. Miałam duże braki snu, przez co byłam nerwowa, wyczerpana i ciężko mi było nawet poczuć, że zaraz Wigilia. Mocno wychodziłam poza strefę komfortu, traktując ten czas jako swoje pięć minut. Stroiki i wieńce świąteczne tworzyłam też u rodziców, tuż przed samymi świętami, ale miałam już wolne w pracy i mogłam normalnie odespać. Nie musiałam też wcześnie wstawać.






Śnieg, to coś, czego mi brakowało. Niestety wpływu na pogodę nie mamy – chyba, że wyprowadzka do jednego z krajów skandynawskich:)? Zimny puch tworzy magię świąt, napełnia nas radością, a wypatrywanie pierwszej gwiazdki na niebie, pośród białych płatków śnieżnych, to coś, co pamiętamy z dzieciństwa. Lepienie bałwana, bitwa na śnieżki i pasterka w mroźną, zimową noc, jest zupełnie innym przeżyciem Bożego Narodzenia, niż kiedy pada deszcz, jest ciemno i brzydko na dworze. W ogrodach zamiast sopli zwisających z dachów, widzimy kwitnące po raz kolejny w tym roku magnolie, pelargonie, a u kogoś widziałam nawet por i kapustę zieloną na zewnątrz, nie w szklarni.
W grudniu odwiedziłam dwa jarmarki bożonarodzeniowe – w Gdańsku i w Bydgoszczy. Obiecałam Wam w poprzednim wpisie, że zdam relację i opiszę jak było. No i właśnie, co pierwsze zapamiętałam to to, że nie było śniegu, mimo, że temperatura spadała poniżej 0 stopni Celsjusza. Mnóstwo ludzi, zapach grzanego wina z przyprawami, pieczonych na dworze potraw, kołacze (bardzo lubię), wszędzie kolorowe światła i karuzele, jakie pamiętamy ze szkolnych lat. Ceny zabójcze, ale na tym polega biznes podczas jarmarku. Jak już tam idziemy to mamy ochotę skorzystać z tego, co sprzedają na miejscu handlarze. Tak samo jest nad morzem czy w górach, gdzie zarabia się na turystach. Z głośników płynie muzyka, nazwijmy ją świąteczna, chociaż momentami miałam wrażenie jakbym była na wiejskim festynie. Nie żałuję, że odwiedziłam oba jarmarki, a żeby pokazać Wam choćby kolory dekoracji, załączam kilka zdjęć.














Jestem bardzo ciekawa co dla Was jest najprzyjemniejsze w święta? Za czym co roku najbardziej czekacie? Może za pierogami z kapustą i grzybami, za piernikami albo za ubieraniem choinki. Lubicie ten czas? Czy Wasze dzieci piszą list do Świętego Mikołaja? Wysyłacie jeszcze życzenia pocztą czy już tylko SMSem, mailem, za pośrednictwem mediów społecznościowych? Pamiętam z filmów o Jasiu Fasoli, jak sam do siebie wysyłał kartki świąteczne i cieszył się,że ktoś do niego napisał. Miało to być zabawne, choć dla mnie akurat było przykre. Podsumowując ten czas, który przypada w grudniu, tyle ile pytań na ten temat zadamy, tyle różnych odpowiedzi uzyskamy.
Odnoszę wrażenie, że z roku na rok święta wyglądają inaczej. Np. inne wartości mają znaczenie dla mnie teraz niż miały kiedyś. Kiedy byłam mała, czekałam głównie na prezenty pod choinką. Pamiętam, że mój tata specjalnie jadł bardzo długo wigilijną kolację i w ten sposób droczył się z moimi kuzynami, z moim bratem i ze mną. Nie mogliśmy wytrzymać, aby nie pobiec do choinki i nie rozdzielić prezentów, które pod nią czekały .Teraz to samo tata robi podczas Wigilii, na której jest moja córka. To pewien rodzaj testowania dziecięcej cierpliwości. Dziadek ma przy tym niezły ubaw, ale potrafi to ukryć przed wnuczką.
Nie powinnam wspominać o przykrych sprawach, bo święta to czas radości, pojednania, wybaczania i czynienia dobra, jednak ten rok nie był dla mnie łatwy jeśli chodzi o relacje związane z ludźmi. Zdecydowanie przerosło mnie kilka sytuacji. Przyznam, że przez to zdarzają mi się chwile, że przestaję już wierzyć w ludzi i ich rozumieć. Jeśli macie podobne, złe doświadczenia, to życzę Wam i sobie również: dużo siły, wiary w dobrych ludzi, bezinteresownej pomocy, przyjaźni, oddania, życzliwości, braku obojętności i wrażliwości na drugiego człowieka, oraz na to co czujecie, myślicie, przeżywacie. Wesołych Świąt! Odpoczywajcie i cieszcie się tym czasem z bliskimi i spróbujcie choć na chwilę odciąć się od wszystkiego, co Was dręczy.

P.S. Zrobiłam tyle świątecznych wianków, stroików, ozdób, że poświęcę im osobny wpis. Wstawiam teraz tylko kilka z nich.







Dodaj komentarz